środa, 11 października 2017

LIPCOWY WIECZÓR

Pierwszy raz, właśnie w tym roku posialiśmy pole pszenicy, nie stosowaliśmy żadnych środków chemicznych, ani żadnych w ogóle polepszaczy, ulepszaczy,wyplewiaczy. Wzieliśmy w ręce grabie i wybieraliśmy wszystkie korzenie traw ręcznie. Spocona, w zadartej sukience, przypomniałam sobie wtedy scenę z obrazu Milleta " Anioł Pański", nagle usłyszałam bicie dzwonu z wieży kościelnej, 12:00, modliłam się Anioł Pański. Wtedy Bóg utwierdził mnie w tym, że to co robie jest dobre.


 

Widok własnej ziemi, pola w którego uprawę poświęca się tyle siły i czasu, spowitego w wieczornej mgle , tuż po deszczu - bezcenne.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz